![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Stadiony piłkarskie Warszawy przeżywają rozwój, spektakularny i nie mający swojego odpowiednika w przeszłości. Którego to rozwoju początkowe stadium stanowi niemalże kompletna rozpierducha. W przypadku stadionu przy Łazienkowskiej rozpoczęło się naprawdę przed chwilą, a już większość stadionu została rozniesiona (dokładniej - rozwieziona). Zaleta skomplikowanej konstrukcji w postaci wału ziemnego. Parę uwag natury osobistej. Swego czasu marzyłem o inwestycji podobnej do tej. Stanem naturalnym dla polskiego kibica, był przez lata stan głębokiego zawstydzenia. Zawstydzenia poziomem piłkarskim krajowych futbolistów, zawstydzenia stanem infrastruktury. Lata dynamicznego rozwoju gospodarczego, organizacja mistrzostw europy i związany z tym odpowiedni klimat polityczny dla inwestycji tej natury, spowodowały w końcu wspomniany na początku rozwój, fale projektów, a i ostatecznie realizacji w toku. Pięknie? Pięknie. Ale tylko z punktu widzenia owego zawstydzonego kibica. Przeciętny Warszawiak jednak niezwykle rzadko wybiera się obserwować rozgrywki piłkarskie na żenującym poziomie polskiej ligi, do społu z wulgarnymi łysolami (nie zmieni się to specjalnie zakładając nawet pełną widownię na nowym obiekcie – to po prostu ciągle stosunkowo mała grupka ludzi). Częściej natomiast zdarza mu się przemieszczać z pracy, szkoły, domu, tysiąca innych miejsc, w tysiące innych miejsc. Częściej kupuje mieszkanie w nowo powstającej dzielnicy mieszkaniowej nie posiadającej szkół, przedszkoli, przychodni. Częściej zdarza mu się poruszać ulicami Śródmieścia wciąż zbyt często przypominającymi bardziej chimerę chaotycznego parkingu i autostrady, a nie nowoczesną, uporządkowana i przyjazną przestrzeń miejską. Jednak na te, jak i na wiele innych żywotnych zapotrzebowań miasta i jego mieszkańców zabraknie w dużym stopniu finansowania. Miasto mądrze rządzone powinno mądrzej dobierać swoje priorytety (szczególnie gdy kilometr od tego stadionu buduje się Narodowy na 55 tys. ludzi). Odnoszę wrażenie ze decyzja o budowie z miejskiej kasy była decyzją bardziej bazującą na owym wstydzie i jego politycznych konsekwencjach, bardziej na nastroju chwili, bardziej na obawie przed zarzutami oponentów o nieudolność przy przedwyborczych podsumowaniach, niż rzeczywistych potrzebach miasta. Żeby nie było żem kompletny malkontent, wolę jednak niegospodarność władzy, której owocem są stadiony, a nie dotacje dla górników, stoczniowców, kolejarzy, rolników czy innych darmozjadów. Taka trochę mniej doskwiera. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Po 25 latach od rozpoczęcia inwestycji pierwsza linia metra została ukończona (pominąwszy pominięte po bieda-gospodarsku stacje Pl. Konstytucji i Muranów). Dzisiaj konkretna racja zdjęć z oddanych na finiszu trzech ostatnich przystanków, oraz dużego centrum przesiadkowego zlokalizowanego na przedsionku huty (mającego w pełni zafunkcjonować po wybudowaniu trasy mostu północnego). Ostatnie dwie stacje zostały zaprojektowane przez Andrzeja Chołdzyńskiego, znanego w Warszawie m.in. ze świetnej stacji Plac Wilsona, czy może nawet lepszej siedziby Giełdy Papierów Wartościowych przy ulicy Książęcej. Mówiąc krótko: są znakomite. W ramach narzuconego ogólnego założenia (chociażby brak wyspy centralnej, czego bardzo żałuję) realizują funkcje w sposób doskonały, jednocześnie stojąc estetycznie na wysokim poziomie. Cieszy że wraz ze stacjami ursynowskimi stanowią swoistą klamrę, spinają linię w dobrym stylu. Najgorsze przystanki niestety są w środku, w centrum. Chciałoby się aby było odwrotnie, ale no cóż... taka Karma. Może druga linia (i następne) to nadrobi. Wracając do bohaterów dzisiejszych zdjęć. To co się rzuca w oczy, to fakt że w tych projektach wykończenie nie stanowi zbioru zaczerpniętych z pierwszego lepszego katalogu materiałów, nalepionych w programie komputerowym na konstrukcję budynków. Widać że jest to całość, wszystko wynika z siebie nawzajem, jest owocem przemyśleń. Wrażenie buduje tutaj nie tylko rysunek elewacji, czy kilku głównych ścian, ale setki dopracowanych i niepowtarzalnych detali, które wszakże nie występują jako bezładny zbiór efektownych gadżetów, ale jako przemyślany i pasujący do otoczenia ornament. W pewnym sensie to powrót do starych sprawdzonych wzorców. Odzyskanie architektury przez architektów, służebność konstrukcji wobec funkcji i estetyki. Podobne wrażenie odnosi się obcując np. z mostem Gdańskim i obserwując łuki elementów betonowych na przyczółkach, to jak są uformowane kolumny, jak swobodnie wije się w powietrzu betonowa serpentyna schodów, jak wiele elementów buduje między sobą relacje w sposób harmonijny, jak widać że tutaj ktoś zawładnął przestrzenią, a nie przemyka przez nią zawstydzony, po linii najmniejszego oporu. To samo podejście widzę w końcówce metra, choć jest oczywiście zupełnie współczesna, jej spójność nie przekreśla rozedrgania, jej opowieść toczy się w innych czasach i nie ignoruje tego kontekstu. Napisałem że to powrót do starych wzorców, poprawka, tych wzorców dobra architektura nigdy nie zarzuciła. PS Spieszcie się zwiedzać ładne stacje, bo tak szybko odchodzą. Dziś jest pięknie, ale za parę lat zaczną pojawiać się np. nowe głośniki z kolorowymi kablami od czapy, wijącymi się na wierzchu. Koło wind ktoś naklei wielką i obrzydliwą jaskrawozieloną plakietkę, dla tych którzy nie zauważyli tej umiejscowionej przez architekta i zaprojektowanej przez plastyka dla całej linii. W innym miejscu do sufitu przykręci się ekstra kamerę i podciągnie wierzchem kabel zwisający wężowato z sufitu. W przejściu postawimy dodatkowe bankomaty (tak, też będą miały jakiś kabel). Walniemy dodatkowe bilbordy, ekrany do wyświetlania reklam pasujące jak pieść do oka (nie że nie można, tylko trzeba „umić”). Wystarczy spojrzeć na to, co się dzieje bardziej na południe. Na ulepszaczy i racjonalizatorów nie ma mocnych. Doprowadzi się całość do kultury przy poważnym remoncie za 50 lat. Albo i nie. ![]() ![]() Wesołych! ![]() Bezśnieżne grudnie, powinniśmy się już chyba do nich przyzwyczaić. Ja jakoś nadal nie mogę. Maksimum bieli, jakie udało mi się zaobserwować w ostatnim czasie.             |
||
wa.fotolog@gmail.com |
Archiwum |
Linki |